Wiele razy obiecuję sobie, by zwolnić w tym pędzie życia, wyhamować i przede wszystkim przestać się wszystkim przejmować, bo jak tak dalej pójdzie, to nie doczekam swojej emerytury...
Stres jest wszechobecny, a codzienność, to istne pole bitwy, więc jest z czym się zmagać.
Uświadomiłam sobie z przerażeniem, że nawet wolny od pracy weekend, nie daje mi stuprocentowego odpoczynku, bo to wieczna pogoń za czasem i żal, że tak szybko przemija...
U mnie ten bieg, to obciążenie genetyczne:) które z pokolenia na pokolenie przechodzi jak... zaraza, uprzykrzając życie "normalnym" jednostkom wokół.
Wielokrotnie już próbowałam funkcjonować inaczej, ale maksymalne obroty, włączają się samoistnie i chociaż akurat nie biegam, to już
w myślach planuję dalsze godziny z wyprzedzeniem, męcząc się psychicznie :)
w myślach planuję dalsze godziny z wyprzedzeniem, męcząc się psychicznie :)
Podczas ostatniego, zdrowotnego urlopu w Polsce, na przełomie marca i kwietnia... nie miałam wyjścia i musiałam zwolnić tempo.
Było ciężko, przyznaję, ale jednak się dało, w imię zdrowia, które było najważniejsze. Miesiąc bez pracy i biegającej codzienności sprawił, że skupiłam się na sobie i swoich potrzebach, w dużo spokojniejszym wydaniu...
Było ciężko, przyznaję, ale jednak się dało, w imię zdrowia, które było najważniejsze. Miesiąc bez pracy i biegającej codzienności sprawił, że skupiłam się na sobie i swoich potrzebach, w dużo spokojniejszym wydaniu...
Spędziłam cudowny czas z rodzinką, przeczytałam wszystko, co odłożyłam na "kiedyś" i odpoczęłam całkowicie, zostawiając swoje miejsce pracy, daleko za sobą.
Po powrocie, od razu wszyscy zauważyli różnicę, myśląc że odpoczywałam w jakiś wakacyjnych resortach, a nie regenerując się po ingerencji chirurgicznej...
Właśnie zaczął się sierpień i po tamtym odpoczynku nie ma już śladu, ponieważ znów wszystko wróciło do normy.
Denerwuje brak słońca (w tym roku jest go wyjątkowo mało), problematyczni klienci i codzienna rutyna.
Niestety, znów pracuję na najwyższym biegu i traktuję miejsce pracy jak swoje własne, przeżywając kradzieże, czy inne problemy.
Denerwuje brak słońca (w tym roku jest go wyjątkowo mało), problematyczni klienci i codzienna rutyna.
Niestety, znów pracuję na najwyższym biegu i traktuję miejsce pracy jak swoje własne, przeżywając kradzieże, czy inne problemy.
Ostatnio, na wspólnym korytarzu, anemicznie idący Anglik, usłyszał jak zbiegam ze schodów i swoim powolnym tonem powiedział do mnie
jak się spotkaliśmy: "Kobieto spokojnie, to tylko praca...!"
Rozśmieszył mnie tym do łez, ale rzeczywiście miał rację...
jak się spotkaliśmy: "Kobieto spokojnie, to tylko praca...!"
Rozśmieszył mnie tym do łez, ale rzeczywiście miał rację...
Po raz kolejny więc, zamierzam poddać się próbie zwolnienia obrotów, szczególnie tych firmowych, bo praca pracą, a życie życiem...
Warto przyjrzeć się właściwym proporcjom, bo praca zawsze może być inna, a życie jest tylko jedno...
Warto przyjrzeć się właściwym proporcjom, bo praca zawsze może być inna, a życie jest tylko jedno...
Mam ku temu idealny moment, bo właśnie nadszedł upragniony czas wakacji...
Pozdrawiam na kilka godzin przed... zagraniczną podróżą;) i już dziś obiecuję wysłać pocztówkę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz