Wierzę, że nikt nie zapomniał o wczorajszym Dniu Kobiet, a same bohaterki przy okazji tego święta, mogły pozwolić sobie na odrobinę luksusu...
Może na przykład, dane Wam było zrelaksować swoje mięśnie w pachnącej pianie, po całym tygodniu ciężkiej pracy, a może obejrzałyście
film, który czekał długo na ten właściwy moment..?
Może zjadłyście jakieś pyszne danie, na które od dawna miałyście ochotę, a może w końcu wybrałyście się do miejsca, które zawsze chciałyście odwiedzić..?
Może tak było, a może inaczej, ale mam nadzieję, że miałyście tego dnia wolne od wszystkich codziennych obowiązków i od całej tej, domowej krzątaniny, a może nawet wolne od pracy, w ogóle..?
Ja, wręcz przeciwnie...
Na Wyspach można wiele świętować, z Dniem Naleśnika włącznie, ale angielski kalendarz nie przewiduje Święta Kobiet, dlatego... harowałam wczoraj jak Kopciuszek, bez taryfy ulgowej, bez goździka i bez rajstop w prezencie:)
Dawniej, to było nie do pomyślenia, ponieważ urzędniczkom i innym kobietom pracującym to się po prostu należało:)
Pomijam szczere chęci kierownictwa do obdarowywania swoich pracownic, ponieważ to był jeden z odgórnych obowiązków, ale fakt jest faktem, że wracały do domu, z poświadczonym własnym podpisem, prezentem:)
Jak podaje historia (i "Przekrój"), w 1971 roku, z okazji Dnia Kobiet łódzka Centrala Tekstylno-Odzieżowa składała życzenia swoim (miłym) klientkom, "w imieniu własnym i wszystkich uspołecznionych sklepów odzieżowych, tekstylnych i galanteryjnych", przy okazji "pragnąc przypomnieć panom, że oprócz kwiatka każdą Ewę ucieszy także prezent tekstylny", no jasne:)
A jak już mowa o Łodzi, to ciekawe, czy "Gazeta Wyborcza" wciąż wręcza łodziankom tulipany na Piotrkowskiej? Pamiętam to jak dziś:)
Na Wyspach można wiele świętować, z Dniem Naleśnika włącznie, ale angielski kalendarz nie przewiduje Święta Kobiet, dlatego... harowałam wczoraj jak Kopciuszek, bez taryfy ulgowej, bez goździka i bez rajstop w prezencie:)
Dawniej, to było nie do pomyślenia, ponieważ urzędniczkom i innym kobietom pracującym to się po prostu należało:)
Pomijam szczere chęci kierownictwa do obdarowywania swoich pracownic, ponieważ to był jeden z odgórnych obowiązków, ale fakt jest faktem, że wracały do domu, z poświadczonym własnym podpisem, prezentem:)
Jak podaje historia (i "Przekrój"), w 1971 roku, z okazji Dnia Kobiet łódzka Centrala Tekstylno-Odzieżowa składała życzenia swoim (miłym) klientkom, "w imieniu własnym i wszystkich uspołecznionych sklepów odzieżowych, tekstylnych i galanteryjnych", przy okazji "pragnąc przypomnieć panom, że oprócz kwiatka każdą Ewę ucieszy także prezent tekstylny", no jasne:)
A jak już mowa o Łodzi, to ciekawe, czy "Gazeta Wyborcza" wciąż wręcza łodziankom tulipany na Piotrkowskiej? Pamiętam to jak dziś:)
Jeśli któraś z Was z jakiegoś powodu nie została obdarowana wczoraj symbolicznym kwiatkiem, wyręczona w codziennych zmaganiach,
czy noszona na rękach jak księżniczka, to najwyższa pora, by nadrobić zaległości... Nie mówię tu wcale o niczym wielkim, ponieważ to właśnie
te małe przyjemności, dają najwięcej radości...
Tym Paniom, które wczoraj świętowały, życzę powtórki z rozrywki albo dalszego ciągu z jeszcze lepszymi atrakcjami...
Mam nadzieję, że ten dzień (lub cały weekend) spełni Wasze oczekiwania, ponieważ... jesteśmy tego warte:)
czy noszona na rękach jak księżniczka, to najwyższa pora, by nadrobić zaległości... Nie mówię tu wcale o niczym wielkim, ponieważ to właśnie
te małe przyjemności, dają najwięcej radości...
Tym Paniom, które wczoraj świętowały, życzę powtórki z rozrywki albo dalszego ciągu z jeszcze lepszymi atrakcjami...
Mam nadzieję, że ten dzień (lub cały weekend) spełni Wasze oczekiwania, ponieważ... jesteśmy tego warte:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz