Z dnia na dzień albo z tygodnia na tydzień prasa donosi o życiu znanych ludzi.
Swego czasu na Wyspach dzień bez informacji o Beckhamie, czy jego równie popularnej żonie - Victorii był dniem straconym:)
Niedawno, z uwagi na plany zawodowe Davida, cała rodzina przeprowadziła się do Paryża i już nie nie goszczą w Anglii tak często jak dawniej, co przekłada się również na ich obecność w mediach... i dobrze!
Ale jak nie oni, to inni, bo przecież "tego kwiatu jest pół światu" i chyba wybór padł teraz na Kate Middleton, czy jak kto woli Księżną Cambridge.
Kate znana prasie była już dawno, odkąd zaczęła pokazywać się u boku księcia Williama, ale pierwsze strony gazet zdobyła dopiero po oficjalnych zaręczynach:)
Nie trzeba było długo czekać na ciąg dalszy, by ruszyła lawina... makulatury.
Tytuł po tytule "krzyczał" o coraz to nowych wydarzeniach - a to przed ślubem, a to na ślubie i po nim...
Tytuł po tytule "krzyczał" o coraz to nowych wydarzeniach - a to przed ślubem, a to na ślubie i po nim...
Wszystko wskazuje na to, że "dziennikarze" nie odpuszczą tak łatwo, ponieważ zawsze znajdą coś dla siebie - teraz tym łakomym kąskiem jest jej ciąża!
Codziennie szukają możliwości zrobienia zdjęcia, łamiąc po drodze wszelkie granice.
Codziennie szukają możliwości zrobienia zdjęcia, łamiąc po drodze wszelkie granice.
W tym chorym wyścigu, najważniejsze jest przecież to, by być pierwszym tytułem, który zarobi pieniądze, kosztem świętego spokoju, a w lipcu pokaże światu... przyszłego, trzeciego w kolejności do tronu, następcę.
Ostatnio, chyba z braku informacji na temat Kate, na łamach jednego
z magazynów, analizowano jej ubiór, by znaleźć klucz do stylu, powszechnie uznawanego za gustowny.
Myślę, że musiało się im w tej redakcji bardzo nudzić albo byli naprawdę zdesperowani, by porównywać kolory w których wystąpiła, długości jej rękawów, a także ilość rzeczy, które miała ze sobą podczas oficjalnych wizyt i ich wartość.
z magazynów, analizowano jej ubiór, by znaleźć klucz do stylu, powszechnie uznawanego za gustowny.
Myślę, że musiało się im w tej redakcji bardzo nudzić albo byli naprawdę zdesperowani, by porównywać kolory w których wystąpiła, długości jej rękawów, a także ilość rzeczy, które miała ze sobą podczas oficjalnych wizyt i ich wartość.
Co więcej, ustalono również procentowo jakich firm ubrania nosi najchętniej i w jaki sposób zwykle trzyma małe torebki ( np. jedną ręką 31%, oburącz 48%). Widząc to nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, ale z drugiej strony to naprawdę szczerze jej współczuję...
Najgorsze jest to, że prasowe hieny wciąż będą węszyć i ani prośby ani groźby nie zatrzymają tej rozpędzonej machiny, dlatego w związku z tym dziennikarskim terrorem, łączę się z nią "w bólu".
W ramach solidarności z uciśnionymi, mogę jedynie omijać szerokim łukiem punkty sprzedaży takiej prasy i jednocześnie cieszyć się, że jestem "szarą eminencją", której nikt nie podgląda, niczego nie wylicza i z niczego nie rozlicza.
Jak to dobrze, że "mój dom, jest moją twierdzą" - jak dobrze!
W ramach solidarności z uciśnionymi, mogę jedynie omijać szerokim łukiem punkty sprzedaży takiej prasy i jednocześnie cieszyć się, że jestem "szarą eminencją", której nikt nie podgląda, niczego nie wylicza i z niczego nie rozlicza.
Jak to dobrze, że "mój dom, jest moją twierdzą" - jak dobrze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz