5 kwietnia 2013

Marokański cud natury


Teoretycznie zima już się skończyła, ale wszyscy dobrze wiemy jak jest naprawdę i wciąż mamy na to dowody:)
Przez te wielotygodniowe chłody skóra jest przesuszona i domaga się lepszego traktowania. Wilgotność powietrza oraz niska temperatura sprawia, że i włosy, chowane pod czapką długo jeszcze będą wracać do normy, ale w imię pięknej fryzury nie zamierzam z niej rezygnować...
Lubię tę cieplutką "otulinę", dzięki której nie choruję, ale postanowiłam też pomóc moim włosom przygotować się trochę do wiosny, bo wierzę, że w końcu nadejdzie...
Czytałam, szukałam i znalazłam... olejek arganowy w jego czystej postaci, który zresztą już zakupiłam, by mógł jak najszybciej działać 
i przywrócić moim włosom trochę życia:)


Dla mieszkańców Maroka olejek ten jest codziennością, ponieważ sam w sobie stanowi cenne źródło tego, co najlepsze w naturalnej pielęgnacji.
Poprawia elastyczność skóry i głęboko ją nawilża, chroniąc jednocześnie przed przesuszeniem, czy pęknięciami.
Wśród długiej listy zalet, można znaleźć także informacje o łagodzeniu alergii, działaniu przeciwzapalnym i skutecznej ochronie przeciwsłonecznej oraz tej przeciw... starzeniu:)
Krótko mówiąc jest uniwersalny i nadaje się doskonale tam, gdzie już nic innego nie jest w stanie pomóc.
Kupując naturalny, 100% olejek zyskałam podwójnie, ponieważ mogę go stosować na przesuszone włosy, na skórę twarzy i ciała, a nawet 
na moje słabe paznokcie i chyba nie muszę dodawać, że naprawdę świetnie sprawdza się w tej roli...
Jeśli macie podobne problemy, to proponuję regularną kurację, a wtedy na efekty jego balsamicznego działania nie będziecie musieli długo czekać... 
Szczerze polecam!




2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hm Złoto Maroka... a Glinką próbowałaś się smarować... z racji pewnych zainteresowań, mam dostęp do wysokokosmetycznej glinki kaolinowo-illitowej... he he... czystej i zdrowej.

Ola pisze...

Już się w tym widzę:)
Pozdrawiam ciepło!