Po upalnej niedzieli przyszedł deszcz, który zatrzymał nas w mieście, ale nie w domu....
Zaplanowaną wycieczkę na Szczeliniec musieliśmy jednak odłożyć na potem i tego dnia wybraliśmy się do Nachod, by znów odświeżyć
sobie pamięć;)
Dotarliśmy tam pieszo, ponieważ to przygraniczne miasteczko leży zaledwie 7km od Kudowy i choć jest małe, to jest tam wszystko,
Zaplanowaną wycieczkę na Szczeliniec musieliśmy jednak odłożyć na potem i tego dnia wybraliśmy się do Nachod, by znów odświeżyć
sobie pamięć;)
Dotarliśmy tam pieszo, ponieważ to przygraniczne miasteczko leży zaledwie 7km od Kudowy i choć jest małe, to jest tam wszystko,
co potrzeba i tylko... 3 proc. bezrobocie!
Po skromnej sesji zdjęciowej na miejskiej Starówce, usłanej rusztowaniami, zjadłam "syr z hranolkami", czyli zapiekany ser z frytkami
i mimo deszczu, ruszyliśmy dalej w miasto, a raczej miasteczko:)
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Parku Zdrojowego w Kudowie na odpoczynek... u wód:)
A stamtąd już prosto do Polanicy i... kolejny dzień za nami:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz