1 lipca 2012

Paryż i nie tylko...



Wczorajsza kartka z uchwyconym fragmentem francuskiej stolicy, która przyszła od koleżanki, która właśnie tam spędza swój urlop, przypomniała mi mój pobyt w tym mieście...
Pierwsza wizyta przypadła na Święta Bożego Narodzenia 
i pomimo przeszywającego zimna
i bardzo krótkiego dnia, atmosfera miejsca sprawiła, że zakochałam się w tym mieście po uszy... 
Dobrze opracowane trasy zwiedzania, pomogły poznać Paryż na tyle, że już po kilku dniach wiedziałam, że to nie nasze ostatnie spotkanie...



Byłam gotowa spakować walizki i przenieść się tam z dnia na dzień, ale na drodze łatwości podjęcia decyzji, stanęła ogromna bariera...  bariera językowa, która przygniotła moje marzenie wielotonowym ciężarem... pozostawiając mój piekny plan w sferze marzeń!


Po nocach śniły mi się Pola Elizejskie, nowoczesna dzielnica, w której nocowaliśmy - La Defense, czy artystyczny Montparnasse. Nie mogłam zapomnieć o tym, co zobaczyłam, a co więcej stawałam się powoli... frankofilem, totalnie ogarnietym miłością do Francji i wszystkiego, co z nią związane!


W czerwcu, 2008 roku znów się tam znalazłam, choć tym razem, Paryż nie byl celem samym w sobie, tylko jednym z kilku miast, które wtedy odwiedziliśmy...
Rozpoczynając swój trzytygodniowy pobyt we Francji, chcieliśmy poznać inne regiony, z ostatnim przystankiem w Paryżu.

Nimes
Monpellier
Annecy
Na naszej liście, stworzonej starannie, w oparciu
o dwutomowe przewodniki, przylecieliśmy do Monpellier, by przez Nimes, Annecy oraz Lyon, poruszać się w głąb kraju.

Lyon
Paryż, Plac Vendome
I choć nie były to plaże Florydy, czy Mount Everest albo inne, standardowe kierunki na wyjazd wakacyjny,  to ten czas, był najlepszym urlopem 
w moim życiu i znów jestem pewna, że nie ostatnim! 
Pomimo oddalenia, nadal mam ten kraj na swojej, wyjazdowej liście i wizualizuję to marzenie, licząc, że kiedyś się spełni...
Czekanie na kolejną wizytę, umilam sobie nauką francuskiego, oglądaniem starych zdjęć, czy czytaniem wszystkiego, co 
z tym krajem związane (ostatnio na przykład, piękne albumowe wydanie, biograficznej książki Vicky Archer - "Moje francuskie życie").


A kolczyki, z miniaturką wieży Eiffla, które dostałam ostatnio w prezencie, będą wkrótce zdobiły moje uszy i tym samym, na co dzień będę ją miała tylko dla siebie...








Brak komentarzy: