14 sierpnia 2012

Polsko-czeskie klimaty


Moje gardło od soboty nie jest sobą, a od wczoraj mówię jak Balcerek z serialu "Alternatywy 4", mimo, że nie mam żadnych procentów we krwi...
A tu, jak na złość, rozmaite piwa czeskie aż proszą się o degustację... a ja cóż, mam swój Coldrex i Strepsils pomiędzy posiłkami... i oby mi pomogły, bo już jutro wracam do pracy... 
Na szczęście, mimo przeziębienia, mogłam wrócić na szlak i znów poczuć to charakterystyczne zmęczenie, które później rekompensują piękne widoki, ale przede wszystkim, by poczuć tę ciszę, której nie mogłam znaleźć w Tatrach, ponieważ tam ludziska wciąż napływają gromadami... i to niekoniecznie w celach czysto turystycznych... Niestety, Ale... wróćmy w Karkonosze, gdzie spędzamy dziś już ostatni dzień...
Bliska odległość Polski i Czech sprawia, że wiele dróg z Karpacza, prowadzi własnie do naszych sąsiadów. 
Przy okazji spaceru z Przełęczy Okraj (1046m) na Sowią Przełęcz, zatrzymaliśmy się na chwilę w niesamowicie czystym, przygranicznym miasteczku Mala Upa, by po chwili wrócić już na zaplanowaną wcześniej trasę...



W malowniczym klimacie gór, przez Czoło (1266m) i Skalny Stół (1281m) dotarliśmy na polanę Budniki i stamtąd, docelowo na Sowią Przełęcz, którą zamknęliśmy, opracowany wcześniej szlak i tym samym, jeden z punktów na naszej wakacyjnej mapie... 


Od jutra zostaną już tylko wspomnienia...
Samolot startuje z Wrocławia, o... 6.10 rano:(





Brak komentarzy: