Moją trzecią z kolei wizytę w Karpaczu (wcześniej w 1986 i 1997 roku) rozpoczęliśmy dzień wcześniej niż pozostali uczestnicy naszej rodzinnej eskapady, dlatego musieliśmy zatrzymać się na noc w innym miejscu... Z tych, a nie innych powodów, wybór padł na Księżą Górę, o której ostatnio pisałam.
Od soboty, 4 sierpnia, już zgodnie z planem, czyli tak jak rozpoczynał się nasz wspólny turnus, zadomowiliśmy się w ośrodku "Neptun", gdzie obecnie przebywamy...
Drogą wcześniejszej eliminacji, zdecydowaliśmy się spędzić ten rodzinny urlop właśnie tutaj i co nietypowe... rzeczywistość okazała się jeszcze lepsza niż zdjęcia w internecie, a drewniany domek, w którym mieszkamy to po prostu strzał w dziesiatkę!!!
Do tego sielskiego obrazu, dołącza pięknie zagospodarowany teren działki, co pozwala na zrobienie ogniska, czy tradycyjnego grilla, grę w badminton, czy siatkówkę albo zwyczajne pogaduchy w ogrodowej altanie. Jednym słowem... dla każdego, coś miłego!
Z perspektywy czasu i doświadczenia, mogę to miejsce śmiało polecać na wakacyjny wypoczynek, ponieważ znajduje się z dala od głównych ulic miasta, za to blisko szumiącego potoku i... szlaków turystycznych, a przecież o to tu właśnie chodzi!
To taka prawdziwa oaza spokoju... po długim dniu w górach...
Rewelacja!
Rewelacja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz