Pamiętacie łaty naszywane ubraniom na rękawy?
To jeden z moich obrazów z dzieciństwa, kiedy to ciocia z wujkiem chodziła w swetrach z szetlandu z zamszowymi łatami na łokciach i to jeszcze w kontrastowych kolorach...
Nie tylko oni, ale także wiele innych osób, może z sentymentu do ulubionego swetra, czy marynarki -nadgryzionych zębem czasu albo... mola, czy też z braku możliwości kupienia w PRLu nowego ubrania, dekorowali swoją garderobę taką właśnie owalną naszywką...
Po latach przerwy... łata wróciła do łask i w tym sezonie znów jest gwiazdą...
Jest na koszulach w wielką kratę, robionych swetrach i eleganckich marynarkach, po prostu wszędzie...
Łaty robią furorę wśród młodego pokolenia, które nie może ich pamiętać sprzed lat, więc traktują je jak zupełnie nowe, modowe zjawisko
i chętnie temu ulegają, nosząc je ze wszystkim i do wszystkiego.
i chętnie temu ulegają, nosząc je ze wszystkim i do wszystkiego.
Sama nigdy nie podążałam ślepo za modą, nigdy nie byłam jej ofiarą, a patrząc na stare zdjęcia, mogę stwierdzić, że mój stonowany i prosty styl nie wyróżniał mnie z tłumu, ale tym samym pozwolił czuć się sobą bez względu na obowiązujące trendy...
Muszę się jednak przyznać, że widząc te łaty... też uległam:) Bardziej z sentymentu niż dla samej mody, ale jednak uległam...
A jak wyglądają na mojej marynarce i swetrze, widzicie na załączonych zdjęciach...
Mam nadzieję, że bez względu na to, czy z łatami, czy bez... macie dla siebie różne, ciepłe wdzianka, by otulały Was przyjemnie tej jesieni - przecież takowe będą już wkrótce stałym elementem naszej garderoby...
Ja nie mam nic przeciwko!
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz