Czasem trudno mi podążać za kalendarzem i bywa, że zastanawiam się nad bieżącą datą lub mylę dni tygodnia...
Poza tym sporo się ostatnio dzieje, wiec przez to wszystko często mijam się z rzeczywistością;)
Między innymi na przykład zapomniałam Wam wspomnieć o wykładzie fotograficznym, na którym byłam w pierwszą sobotę marca,
a tu zaraz połowa miesiąca i... kolejny weekend przed nami.
Poza tym sporo się ostatnio dzieje, wiec przez to wszystko często mijam się z rzeczywistością;)
Między innymi na przykład zapomniałam Wam wspomnieć o wykładzie fotograficznym, na którym byłam w pierwszą sobotę marca,
a tu zaraz połowa miesiąca i... kolejny weekend przed nami.
Ten wykład jak i kilka innych odbył się w ramach jednodniowych targów "TNT Travel Show", które miały miejsce w Business Design Centre
na londyńskim Angel.
na londyńskim Angel.
Zainteresowanie samą imprezą było ogromne, ponieważ pod jednym dachem różni wystawcy, związani z turystyką, przedstawiali swoje
ściśle wakacyjne oraz te posezonowe oferty. To sprawiło, że można było szybko zorientować się w temacie i przy okazji dostać nawet 50%
ściśle wakacyjne oraz te posezonowe oferty. To sprawiło, że można było szybko zorientować się w temacie i przy okazji dostać nawet 50%
zniżki na wyjazdowe kursy językowe, zorganizowane wycieczki lub wręcz przeciwnie, tylko na podróż... z mapą w reku.
Konkurencja była spora, a atmosfera iście bazarowa, ponieważ jak w dzień targowy, przekrzykiwano się wzajemnie z małych kramików,
Konkurencja była spora, a atmosfera iście bazarowa, ponieważ jak w dzień targowy, przekrzykiwano się wzajemnie z małych kramików,
kuszono potencjalnych klientów słodyczami i różnymi gadżetami, a przede wszystkim wspomnianymi ofertami... z nadzieją na owocną sprzedaż.
Wnętrze wypełniała muzyka na żywo, z grajkami w stylu bawarskim, więc było i tłoczno i do tego jeszcze naprawdę głośno:)
Ktoś, kto nie planował w najbliższym czasie podróży do dalekiej Australii, czy Azji mógł się przenieść na wyższe piętro, by w małych
salach posłuchać wspomnianych prelekcji tematycznych, co ja właśnie zrobiłam i z dwunastu, zaplanowanych na ten dzień, wybrałam
dla siebie dwie.
Pierwsze seminarium, które poprowadził Nigel Wilson poświęcone był o zdjęciom krajobrazowym, a dokładnie wykorzystaniu światła
w fotografii. Każdy z uczestników mógł nauczyć się czegoś nowego lub po prostu utrwalić swoje dotychczasowe wiadomości, by później,
po powrocie z pleneru nie płakać w rękaw;)
A, że przy okazji również pogoda nie zawiodła, to po godzinnym wykładzie, ruszyłam w teren z aparatem, by spożytkować teorię... w praktyce:)
Chodząc spokojnymi uliczkami Angel, wypełniłam sobie czas oczekiwania na drugą prelekcję, tym razem poświęconą blogowaniu:)
W przeciwieństwie do wykładu dotyczącego zdjęć, ten blogowy nie wniósł niczego nowego do mojego dotychczasowego doświadczenia,
a jedynie utwierdził mnie w przekonaniu, że to na co zdecydowałam się ostatnio, a czym się wkrótce z Wami podzielę, było właściwa decyzją...
Biorąc pod uwagę moje zmęczenie tego dnia, to i tak dzielnie się trzymałam.
Mimo "piasku w oczach", spowodowanego brakiem snu przez... 26 godzin i braku posiłku przez 12 :0 potrafiłam się skupić i słuchać uważnie
tego, o czym się tam mówiło, ale jak tylko wróciłam do domu, to spałam jak dziecko do niedzielnego poranka:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz