30 stycznia 2014

Wybór należy do Ciebie...

Wiele kobiet, nie wspominając już o mężczyznach, szukając dla siebie kremu, chce by był to cudowny specyfik, zamknięty w jednym słoiczku, taki najlepiej do wszystkiego...
Często czują się trochę zagubione w tej przytłaczającej ilości produktów na rynku i wciąż nie widzą lub nie chcą widzieć zasadności używania osobno kremu na dzień i na noc, więc chętniej wybierają tzw. produkty 2 w 1 lub tylko ten na dzień.


A szkoda, ponieważ każdy z nich ma inne zadanie, co potwierdziła niedawno, w rozmowie z "Twoim STYLem" dermatolog - Maria Noszczyk, którą pozwolę sobie tutaj zacytować:
"(...) komórki skóry nie potrafią, tak jak my, robić kilku rzeczy naraz. 
W dzień bronią się przed zagrożeniami z zewnątrz, promieniowaniem UV, czy wolnymi rodnikami, a w nocy regenerują. 
Dlatego nie ma sensu stymulować ich do odnowy w południe. Ani chronić przed słońcem o północy.
W kremach uniwersalnych dzienno-nocnych jest wszystko, czego potrzebuje skóra przez całą dobę. Substancje ochronne i odbudowujące. Te, które relaksują i takie,  które pobudzają.
Efekt? Połowa jest wykorzystana przez skórę w dzień,  połowa w nocy. Zawsze część preparatu nakładanego na twarz się marnuje, bo jest komórkom zbędna. Dlatego nadal lepiej używać dwóch kosmetyków (...)"

Czujecie się przekonani?
Mam nadzieję, że tak...






28 stycznia 2014

Serum - co to takiego?

Badania udowodniły, że po 25 roku życia spada ilość kolagenu w skórze - w konsekwencji wiotczeje, a co za tym idzie... pojawiają się na niej pierwsze zmarszczki:(
Oprócz kremów do codziennej pielęgnacji i kremów z filtrem, których wysokość powinna zależeć od naszej karnacji, poleca się również... serum, którego stosowanie weszło już Angielkom w nawyk.
Obecnie, dostępnych jest na rynku mnóstwo różnych rodzajów tego kosmetyku, m. in. dla skóry zmęczonej, rozjaśniający, czy intensywnie nawilżający, jednak te, zapobiegające starzeniu, wciąż należą do najchętniej kupowanych.



Co to takiego to serum? 
Ma postać lekkiego żelu, choć zawiera większą i bardziej stężoną ilość składników. Wnika w głębsze warstwy skóry, do których nie dociera zwykły krem i regeneruje ją od środka.
Jednak przez to, że nie utrzymuje się na jej powierzchni, nie jest dla niej wystarczająco nawilżający, dlatego potrzebny jest krem, z którym wspólnie bardzo dobrze uzupełniają się w działaniu.
Wystarczy na oczyszczona skórę nałożyć cienką warstwę serum, następnie krem pod oczy (i na powieki), a już na samym końcu krem do twarzy.
Tę samą czynność powtarzamy wieczorem, ponieważ serum można, a nawet trzeba stosować dwa razy dziennie.
Nie pozostaje już teraz nic innego jak tylko leżeć i pachnieć, no i czekać na pierwsze efekty, które zwykle stają się widoczne po około
8 tygodniach:)
A jak macie więcej cierpliwości niż ja, to polecam jeszcze masaż twarzy, który łatwo wykonać samemu przy okazji codziennej pielęgnacji...


:)






26 stycznia 2014

Coś od... Magdy Mielcarz

Słowo na niedzielę (63)

"Filmy kocham, ale coraz bardziej ciągnie mnie na drugą stronę mocy (...) Nie pojadę na sześć miesięcy w świat. I to, że moja córka gra akurat w przedszkolnym przedstawieniu biedronkę jest dla mnie najważniejsze na świecie. Nie może mnie tam nie być.
Połączenie macierzyństwa i aktorstwa wydaje mi się bardzo trudne (...) Chcę przeżyć szczęśliwe życie. 
Myślę, że kobiety są dziś poddawane presji, że wszystko powinny... 
Łączyć spektakularną karierę z perfekcyjnym macierzyństwem.
Gdy czytam wywiady z Angeliną Jolie, mam ochotę krzyknąć:
Kobieto, nie rób wody z mózgu innym kobietom
Perfekcyjna matka siedmiorga dzieci, gra na okrągło, ratuje świat
i jeszcze na zdjęciach wygląda jakby codziennie szła na rozdanie Oscarów. 
Sama mogę kobietom powiedzieć: Moje zdjęcia w gazetach są retuszowane. Jak wstaję rano, to tak nie wyglądam."






24 stycznia 2014

Tancerze są wśród nas...

Z wiadomych powodów (pogoda), większość wolnego czasu spędzam teraz w domu na czytaniu.
Natrafiłam ostatnio na książkę fotografa Jordana Mattera - "Dancers among us" - świetny album dla wszystkich lubiących sztukę i taniec, ale nie tylko...
Autor, podpatrując zabawę swojego 3-letniego syna, spojrzał na świat jego oczami i wpadł na pomysł sesji zdjęciowej z wykorzystaniem codziennych sytuacji, ale w trochę innym ujęciu...
W realizacji tego pomysłu pomogli tancerze z "Paul Taylor Dance Company" w Nowym Jorku i tak, w ciągu trzech lat, powstał autorski projekt 240 zdjęć, zamknięty w niesamowicie interesującym albumie...


Najciekawsze jest to, że podczas fotografowania nie korzystano z żadnych lin, czy innych czarodziejskich sztuczek w postaci programów
do obróbki zdjęć...
Ten album to pochwała naturalności z wykorzystaniem ogromnego talentu tancerzy i samego fotografa, który potrafił tę niecodzienną codzienność zatrzymać w kadrze...


Prace Jordana Mattera pod wieloma względami, mogą być inspiracją dla innych - dla mnie na pewno, ale z wiadomych powodów
nie będę swoich zdjęć pstrykać od razu w takiej pozycji... 


Na razie pozostanę przy tradycyjnym stylu pana z drugiego planu i... Wam też to proponuję, no chyba, że jesteście po bardzo dobrej rozgrzewce;)


Udanego weekendu... z aparatem lub bez:)



22 stycznia 2014

Weekend w Krakowie

Ostatnim razem było o krakowskich aktorach, a dziś o samym Krakowie...
Otóż w jednym z przedświątecznych numerów brytyjskiego magazynu o modzie, ukazał się artykuł
o tym właśnie mieście. Odwiedził go Liam Freeman, a potem w dziale, poświęconym podróżom, opisał swój pobyt.
Miłe prawda? Szczególnie teraz, w trakcie trwania tej emigracyjnej zawieruchy, która nie dość,
że nie cichnie, to jeszcze się nasila...
Ale,  to nie  miejsce na politykę, wiec wracam do głównego tematu, czyli do Krakowa.
Aż wstyd się przyznać, ale jak na razie, udało mi się odwiedzić to miasto zaledwie dwa razy:(
Raz, kiedy przyjechałam tam tylko na kilka godzin i do tego zwiedzałam gród Kraka, wypatrzona bardziej w swojego przewodnika niż w zabytki;), a za drugim razem, w drodze do Zakopanego. 
Mimo, że był to pobyt z noclegiem, to wciąż za krótko, żebym mogła uznać go za... poznane;)
Liam Freeman na wnikliwe zwiedzanie miasta też nie miał za dużo czasu, ale co popróbował naszych, polskich specjałów, to jego;)
Przed powrotem na Wyspy, zdążył jeszcze zrobić zakupy na lokalnych straganach, zobaczyć Opactwo Benedyktynów w Tyńcu i zrelaksować się w hotelowych gabinetach odnowy.
W tym roku też chcę tam wrócić i już na spokojnie przyjrzeć się miastu - do trzech razy sztuka;)






20 stycznia 2014

Fikcja, czy rzeczywistość?

Pamiętacie Jacka Chmielnika? - na pewno Zobacz tutaj ponieważ jego role w filmie "Vabank", czy "Kingsajz" znają chyba wszyscy...
A wiedzieliście, że był nie tylko aktorem, ale również reżyserem i dramaturgiem?
Niestety był... ponieważ w 2007 roku zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Poza rolami filmowymi i teatralnymi pozostawił, napisaną przez siebie komedię "Romanca - Sposób na kobietę", którą wczoraj po południu mieliśmy okazję obejrzeć w sali teatralnej Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie.
POSK, od 1974 roku aktywnie promuje rodzime dokonania artystyczne, m.in. organizując dla nas różnego rodzaju wystawy i koncerty. Udostępnia także zbiory biblioteki, założonej jeszcze w 1942 roku i zaprasza na przedstawienia teatralne, takie jak to wczorajsze...
"Romanca", mimo swojej klasycznej oprawy i języka jest jak najbardziej komedią współczesną, ale sztuką inną niż wszystkie...
Już od samego początku skłania do spontanicznych reakcji i niesamowicie zaskakuje widza,
a ze względu na zastosowane tam triki, długo nie pozwala o sobie zapomnieć...  
Tu fikcja miesza się z rzeczywistością i już nie można być pewnym, co jest prawdą...
"bo prawda zawsze zwycięża w teatrze. Bo on sam prawdą jest.
I prawdą mówi zawsze, nawet kiedy kłamie":)
W komedii wystąpiło trzech krakowskich aktorów - Magdalena Walach (Bianka)
i jej dwóch scenicznych adoratorów - Lorenzo, w tej roli również reżyser spektaklu - Marcel Wiercichowski oraz grany przez Pawła Okraskę - Eusebio.
Chcemy tutaj więcej takich przyjemności!






19 stycznia 2014

Coś od... Joanny Klimas

Słowo na niedzielę (62)

"(...) Dziadkowie byli dla mnie autorytetami, mędrcami i jednocześnie królami zwykłego, pięknego życia (...)
W postawie mojej babci, w sposobie w jaki żyła ona i jej bliscy,
w szacunku dla codzienności, był rodzaj wewnętrznego arystokratyzmu.
Mieszkając na wsi, mieli prosty kręgosłup. To jest coś, co niektórzy nazywają klasą. Kwestia pewności siebie, braku kompleksów (...)"





16 stycznia 2014

Fotka stycznia

Londyńskie środki transportu;)


Na tym zdjęciu, które zrobiłam kiedyś w drodze do pracy,  brakuje jeszcze tylko metra i tramwaju - tak tramwaju - jeżdżą po Londynie,
ale tylko w południowej części miasta Zobacz tutaj
Nie widoczne są też samoloty, a jest ich mnóstwo na niebie,  szczególnie w centrum, skąd kierują się na lotnisko Heathrow...
A jak już mowa o samolotach, to ja właśnie wczoraj kupiłam bilet do Polski!
Lecę w lutym i... już zaczęłam odliczanie;)
Miłego dnia!




15 stycznia 2014

"Hugo i jego wynalazek"

Widzieliście film "Hugo" oparty na książce Briana Selznicka? Ja nadrobiłam tę zaległość dopiero przedwczoraj i polecam wszystkim, którzy lubią kino familijne i klimat jak z książek Dickensa...
Michał Walkiewicz z FilmWeb nazwał "Hugo" filmowym hołdem Martina Scorsese dla prawdziwej postaci Georgesa Meliesa - francuskiego iluzjonisty, a później reżysera i producenta filmowego, któremu kino zawdzięcza naprawdę dużo... I nie mógł ująć tego lepiej...
"Gdyby Georges Melies urodził się w dniu swojej śmierci, byłby monopolistą celuloidowych snów. 
Zostałby ojcem popkultury, mecenasem kina fantastycznego i familijnego, filozofem i kuglarzem; marzycielem z wielkim kapitałem, nadpobudliwym dzieckiem z młotkiem i skarbonką bez dna. 
Wymyśliłby Muppety przed Hensonem, ruszył w odyseję kosmiczną przed Kubrickiem, przeżył bliskie spotkania trzeciego stopnia razem ze Spielbergiem i wygrał gwiezdne wojny z Lucasem.
Powracałby do przyszłości raz do roku i kradł księżyc w każdy poniedziałek.
Niestety, musiał tę robotę zostawić innym i zadowolić się rolą pioniera (...)
Melies zmarł 21 stycznia 1938 roku. Nie widział, jak świat płonie w ogniu drugiej wielkiej wojny. Pierwsza uczyniła z niego bankruta – jego studio zamieniono na polowy szpital, a celuloidowe dziedzictwo, którego rozgoryczony nie wrzucił do Sekwany, przetopiono na obcasy (...)"
A kim jest tytułowy Hugo i jak zakończyła się ta historia dowiecie się z filmu...
Polecam!!!





13 stycznia 2014

Babski weekend

Od czasu, kiedy zaczęłam pracować w godzinach ciszy nocnej minął już ponad miesiąc.
Właśnie tyle nie widziałam się z moimi... pokrewnymi duszami, dlatego tak jak wcześniej planowałam, tak zrobiłam i nasze babskie spotkanie odbyło się w ostatni weekend!
Dziewczyny zostały u mnie na noc, żeby nie spoglądać kontrolnie na zegarek i nie ograniczać się czasowo, tylko w końcu móc się nagadać:)


Jak to przy takich okazjach powspominałyśmy stare dzieje, trochę poplotkowałyśmy i... obejrzałyśmy "Annę Kareninę":)
Siedziałyśmy do 4 nad ranem, a przed południem byłyśmy już na spacerze w pobliskim Alexandra Park. I choć było szaro jak na tych zdjęciach, to na szczęście nie padało i... dobrze było się dotlenić przed obiadem...


A na obiad było danie z kurczakiem, z przepisu, który dostałam kiedyś od koleżanki, a który zamieszczam dla Was poniżej, ponieważ jest godne polecenia! 
Bardzo łatwo je zrobić i nie jest pracochłonne, co ma ogromne znaczenie, szczególnie wtedy, gdy mamy gości i chcemy ze wszystkim zdążyć:)

Potrzebujemy:
- piersi z kurczaka (jeśli są duże, to proponuję przeciąć na pół, by miały max. 1 cm grubości) 
- około 500g pieczarek,
- 2 cebule,
- 2-3 duże marchewki 
- i majonez
Przyprawione pieprzem i solą piersi kurczaka przesmażamy z obu stron na patelni. Gotowe przekładamy do żaroodpornego naczynia i następnie smażymy cebulę oraz pieczarki, które później wykładamy na mięso. 
Na tarce o grubych oczkach ścieramy marchewkę i dodajemy na wierzch pieczarek, tworząc w ten sposób kolejną warstwę.
Na koniec rozsmarowujemy po całości majonez i zapiekamy około 30min. w 160st.
Najlepiej smakuje z ryżem lub kuskusem.

Jeśli ktoś z jakiś powodów nie może jeść pieczarek, to polecam inną wersję...
Potrzebujemy:
- piersi z kurczaka,
- ser mozzarella,
- por
- i majonez
Mięso przygotowujemy jak powyżej i dekorujemy plastrami sera mozzarella oraz przesmażonym porem.
Całość pokrywamy majonezem i zapiekamy w 160st. około 30min.

Proste prawda, a do tego naprawdę smaczne!
Polecam!

A, że obiad musiał być z deserem, to... przygotowałam ciasto z przepisu Zosi Cudny Zobacz tutaj której przyjazny dla oka blog, już od dawna jest dla mnie... kopalnią kulinarnych inspiracji:)
Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia!






12 stycznia 2014

Coś od... Joanny Bojańczyk

Słowo na niedzielę (61)

"(...) Nuisette, po polsku - halka (kawałek krojonego ze skosu jedwabiu nas cienkich ramiączkach, z koronką przy dekolcie).
Było ich sporo w ostatniej kolekcji LouisaVuittona, na okładce francuskiego "Vogue" wystąpiła w takiej kreacji Victoria Beckham. 
Francuzki spierały się, czy toto w ogóle nadaje się do noszenia gdzie indziej niż na intymną kolację przy świecach we własnym domu. I doszły do wniosku, że się nie nadaje.
Produkt nie został dopuszczony do użycia przez opinię publiczną.
Nie dziwi mnie francuski konserwatyzm.  Bo oni, chociaż w kwestii mody pozwalają sobie na wiele, mają także stabilny i solidny system reguł zachowań publicznych. 
Występów w bieliźnie w nim nie przewidziano. 
A my, odreagowując surowość poprzedniego ustroju, lekko zagalopowaliśmy się w przekraczaniu granic, także przyzwoitości i dobrego smaku."





10 stycznia 2014

Proste i praktyczne


Pamiętam jak w dzieciństwie lubiłam przyglądać się mamie, gdy nakładała swoje kosmetyki. Marzyłam po cichu, by jak najszybciej dorosnąć i móc też malować sobie usta, czy paznokcie:)
Minęły lata i choć teraz, ten kolorowy świat mam na wyciągnięcie ręki, to w makijażu pozostałam ogromną minimalistką.
Na co dzień używam głównie tuszu do rzęs, ponieważ otwiera mi oczy, szczególnie wtedy gdy śpię mniej niż bym chciała oraz naturalny balsam do ust.
Do pomadki jakoś nigdy się nie przekonałam i choć zapewnia kolor na dłużej, to zbyt szybko wysusza usta i... dodaje mi lat:) Ale kto wie, może kiedyś znajdę coś odpowiedniego dla siebie. 
Moje codzienne obserwacje w pracy pozwoliły zauważyć, że większość kobiet testuje pomadki, czy podkłady na wierzchniej stronie dłoni, ale w obu przypadkach jest to niewłaściwe miejsce, ponieważ krótko mówiąc... dla podkładu skóra dłoni jest za ciemna, w porównaniu ze skórą twarzy, a dla pomadki, za jasna.
Do znalezienia odpowiedniego koloru szminki pomocny będzie opuszek palca, ponieważ jego odcień jest najbardziej zbliżony do naturalnej  barwy ust i to na nim najlepiej testować swoją przyszły pomadkę.
Natomiast dla podkładu idealna do testowania jest linia żuchwy, ponieważ kolor skóry w tym miejscu jest neutralny, co pozwala odpowiednio go dopasować.
Wkrótce dwa dni wolnego, z czego się bardzo cieszę!
Właśnie jutro organizuję babskie spotkanie w swoich czterech kątach i będzie okazja, by nadrobić tematycznie (także kosmetycznie) ostatni miesiąc... i pośmiać się do łez w sprawdzonym gronie:)
Już teraz życzę Wam udanego weekendu, by był taki o jakim myśleliście przez cały tydzień...
Pozdrawiam!





8 stycznia 2014

Odpowiedni kolor

Pozostając w kosmetycznym temacie, dorzucę kilka słów o barwach, odcieniach... i cieniach.
Jak wiemy, kolory mają ogromny wpływ na to jak się czujemy albo jak chcemy się czuć, dlatego nic dziwnego, że większość z nas ma
swoje ulubione...


Pamiętam jak w III klasie liceum, zaczęłam się nosić w brązach i przez dwa lub nawet trzy lata kolekcjonowałam garderobę tylko w tym kolorze:)
Nawet nie wiem skąd mi się to wzięło i dlaczego akurat brązowy, ale odmawiałam sobie fajnej bluzki czy spodni, jeśli tylko nie były w tym kolorze:) Dopiero z czasem, zaczęłam wprowadzać inne i łączyć ze sobą.
Jednak po latach, patrząc na ubrania w mojej szafie, stwierdzam, że nadal próżno szukać śnieżnych bieli, kanarkowych żółci, czy słodkiego różu, ponieważ wciąż dominują tam stonowane szarości, granaty i oczywiście... brązy;)
Z kolorami jest tak samo jak z odcieniami skóry i jeśli chodzi o te ostatnie, to najprościej można wyodrębnić dwie grupy, wyróżniając kolejno:
- odcień ciepły - charakteryzujący się złoto-brązowym, oliwkowym lub beżowym kolorem skóry i łatwością opalania oraz
- odcień zimny - ze skórą jasną, wręcz przezroczystą, o odcieniu lekko różowym, czy niebieskim z widocznymi, ciemnymi znamionami.
Opierając się na tym podziale to w grupie kolorów ciepłych znajdziemy m.in: żółty, pomarańczowy, brzoskwiniowy, brązowy, kremowy,
czy złoty, natomiast wśród zimnych: niebieski, szary, różowy, biały i srebrny...
Oczywiście, nie ma ściśle ustalonych reguł, które by nakazywały osobom o ciepłym odcieniu skóry, noszenie ciepłych kolorów, a tym z zimnym, tylko zimnych, ale ta wiedza może się jednak okazać pomocna przy doborze swojej palety, by czuć się w niej później... jak we własnej skórze:)
Te same podziały stosuje się również w makijażu, gdzie bazując na odcieniu skóry, dopasowujemy kolor podkładu, pomadki, czy cieni
do powiek. 
Właśnie, w  doborze cieni, ważny jest głównie kolor tęczówki i jak się okazuje... w najlepszej sytuacji są kobiety, które mają oczy brązowe, ponieważ pasuje im prawie wszystko - mogą swobodnie łączyć i zielenie i fiolety i beże.
Bez względu na efekt jaki chcemy uzyskać, dobrze jest przeciwstawiać kolor tęczówki do koloru cieni, a te dobrze zestawione, sprawią,
że osiągniemy efekt, na jakim nam zależało... Dlatego niebieskookim poleca się brudne róże, stonowane, ale nie ciemne brązy, ciepłą brzoskwinię i bordo, natomiast zielonookim... fiolety, czerwienie oraz te uniwersalne brązy.
Miłego dnia!







6 stycznia 2014

Na oko... eyeliner

Huczne bale sylwestrowe, czy zabawy ze znajomymi w mniejszym gronie przeszły już do historii, ale to nie znaczy, że wraz z pożegnaniem starego roku, straciliśmy okazję na wielkie wyjście - wręcz przeciwnie!
Karnawał trwa w najlepsze, a co za tym idzie... znów będziemy mogły się stroić i malować;)
Bez względu na porę dnia, jednym z najchętniej używanych kosmetyków, zaraz po tuszu do rzęs jest... eyeliner.
Jak się okazuje, grono wielbicieli cały czas się powiększa, ponieważ od pewnego czasu daje się odczuć wyraźny wzrost sprzedaży tego
uniwersalnego produktu. Uniwersalnego, ponieważ w zależności od grubości kreski, można nim kreować wygląd odpowiednio
do okoliczności, korygować niedoskonałości i co ciekawe odwrócić uwagę od zmarszczek;) Wystarczy tylko odpowiednio poprowadzić linię
i gotowe.
Niby nic skomplikowanego, szczególnie dla kogoś, kto praktykował to na innych codziennie, a jednak dość trudne, gdy mamy to zrobić na
swojej powiece.
Mniej wprawionym proponuję więc miękka kredkę do oczu np. Soft Kohl Eyeliner marki Rimmel, czy Liquid Effect Pencil firmy
Max Factor.


Dobrym rozwiązaniem jest tzw. tip pen, który swoją końcówką przypomina cienki mazak i dzięki któremu wodny tusz L'Oreal, czy Revlon, udaje się rozprowadzić bez zbędnych zygzaków na powiece;)


Bardzo pomocny może okazać się również eyeliner firmy Bourjois - Intuitive Liner, czy Clarins - 3 Dot liner, których oryginalna
końcówka odciska jednocześnie trzy małe kropki na skórze, co sprawia, że łączenie ich w ciągłą linię przypomina dziecięcą zabawę i czyni
tę aplikacje naprawdę prostą. 


Kiedy zależy nam na czasie, to do zrobienia szybkiego makijażu idealna będzie kredka z grubą końcówka taka jak Master Kajal od Maybelline, czy Jumbo Liner Sephory.
Jednak z uwagi na ich intensywne kolory, proponuję zachować umiar w nakładaniu, przynajmniej w ciągu dnia:)



A już bardziej wprawionej ręce polecam płynną lub żelową wersję eyelinera, zakończonego wąskim pędzelkiem jak u Bobby Brown,
czy w Magic Ink marki Benefit, ponieważ bez problemów sobie poradzi.




Bez względu na doświadczenie w tej dziedzinie zachęcam do ćwiczeń na sobie lub innych, ponieważ jak wiadomo... praktyka czyni mistrza.
Wszystkim potrzebującym kosmetycznego wsparcia, polecam praktyczne "korepetycje" na You Tube, np. u Lisy Eldgridge, która w Wielkiej Brytanii jest znaną specjalistką od makijażu i chętnie dzieli się tam swoją wiedzą na ten temat.



Jej dwudziestoletnie doświadczenie zawodowe sprawiło, że lista nazwisk znanych aktorek, piosenkarek, czy modelek, które malowała
na mniejsze, czy większe wyjścia ciągnie się w nieskończoność i nadal pozostaje otwarta... Zobacz tutaj
Na co dzień, Lisa współpracuje m.in z firmą, dla której ja pracuję, gdzie pełni funkcję dyrektora kreatywnego oraz z miesięcznikiem "ELLE", gdzie jako "Beauty Guru" wprowadza czytelniczki w ten kolorowy świat kosmetyków.
A, że makijaż to zabawa, to tu i teraz zachęcam do rysowania linii na powiekach i znajdowania dla siebie najlepszych rozwiązań...



Bawcie się nim przed lustrem, a potem w nim... na parkiecie.
Udanego Karnawału!!!








5 stycznia 2014

Coś od... Ani Rusowicz

Słowo na niedzielę (60)

"(...) Tradycja daje mi poczucie bezpieczeństwa (...) 
Buntuje się przeciw arogancji, bylejakości, ślepemu podążaniu za modą, ale nie przeciw porządkowi świata, z którym mi dobrze (...)
Nasz dom ma stare drewniane belki pod sufitem, kozę, w której palimy.
Otaczają nas piękne domy, ale też wiejskie chaty, przy których gospodarze hodują kury.
Gdy wychodzę do ogrodu, widzę, co dzieje się z przyrodą,  zauważam, że zmieniają się pory dnia. Stare instrumenty, na których gramy, są elementem wystroju.
(...) Wychodzę z założenia, że to ja posiadam przedmiotu, a nie one mnie.  
Kręci mnie przywracanie życia rzeczom z duszą,  a nie wydawanie na to, co modne."






3 stycznia 2014

Z nadzieją na ten rok...


Aż trudno uwierzyć, że od poprzedniego Sylwestra minęło już 12 miesięcy i że znów mamy nową cyfrę w dacie...
Dopiero co myślałam o postanowieniach noworocznych w styczniu 2013, a tu już pora na następne:)
Na sześć, które sobie wtedy zaplanowałam, aż cztery udało mi się zrealizować, z czego się bardzo cieszę. 
Te dwa, którym się nie poszczęściło zostaną dopisane do tegorocznej listy, ponieważ wciąż nie tracą na aktualności:)
Wierzę, że za rok o tej porze, znów będę mogła uznać większość

z nich za zrealizowane, a tymczasem...
Cieszę się, że rok 2013 już minął i to minął bezpowrotnie, bo choć nie jestem przesądna, to ta trzynastka w dacie zrobiła swoje...
i to już na samym początku:((
Bez żalu rozstałam się z nim w tym tygodniu, ale też z nadzieją czekam na to, co przyniesie ten, który się właśnie zaczął...
Trzeba wierzyć, że będzie lepszy... musi!!!
Powodzenia dla Was i Waszych planów - wszystkiego dobrego!





1 stycznia 2014

"Lista przebojów" 2013 roku

Początek roku, to zwykle najlepszy czas na podsumowania... i chcąc, nie chcąc każdy to robi:)
Swoje, osobiste przeprowadzam zwykle przed urodzinami, ale z uwagi na blog, który prowadzę, zrobię to dziś, by przypomnieć sobie
ten zakończony właśnie 2013 rok...
Zamiast tradycyjnych analiz, z wypisywaniem sukcesów i porażek... zapraszam Was na "galę" wręczenia nagród:) 
Jakiś czas temu, jednoosobowe jury (czyli ja), wybrało pozytywne wydarzenia 2013 roku, tylko pozytywne i "już za chwileczkę,
już za momencik" gospodyni wieczoru (czyli ja), wręczy symboliczne statuetki w wybranych kategoriach:)
Jesteście gotowi? 
No, to zaczynamy...

1. Klimat roku
- piękna zima w Polsce, której dane mi było doświadczyć osobiście:)



- wiosna w londyńskim "Kyoto Garden"



- spacery po Brick Lane o każdej porze dnia i roku


2. Wydarzenie roku
- przylot mojej Mamy na Wyspy!!!



- Nieoczekiwana zmiana godzin pracy, czyli "poranny ptaszek" zostaje "nocnym markiem":0

3. Wypoczynek roku
- rodzinne wakacje w Górach Stołowych i Czechach


4. Trójca roku
- Together... forever:)

5. Relaks roku
- na poprawę humoru... "Come Fly With Me" - zawsze działa!


- aromatyczna herbata i dobra książka


5a. Książki roku
- ciekawe biografie


5b. Podręcznik roku
- "Francuski 15 minut dziennie"



- "Kulinarna fotografia" - Nicole S. Young



6. Hobby roku
- Foto Wypady



- www.slowodoslowa.com i wszystko, co z tym związane




6a. Blogowy sukces roku
- 22760 wyświetleń!!!

- 5 najchętniej czytanych wpisów 2013:
  1. Maluch to maluch                                               
  2. Foto spacer z Brighton
  3. Różowe policzki
  4. Ku przestrodze
  5. Foto spacer po Regent's Canal
- 5 krajów najczęściej odwiedzających blog w 2013:
  1. Polska
  2. USA
  3. Wielka Brytania
  4. Niemcy
  5. Chiny
7. Marzenie roku
- Paryż, wciąż Paryż



- własny jednoślad



8. Odkrycie roku 
- olejek arganowy - Lovea



- krem do twarzy Vita Zing - "Origins"



- suchy szampon - Batiste

9b. Zapach roku
- Woda perfumowana na lato - "Florabotanica",



- Zapach na zimę - "Flowerbomb"

i ostatnia kategoria to:
10. Dźwięki roku
- ZAZ



- Maja Kleszcz




Właśnie tak ułożyła się moja lista Top10, czyli subiektywny ranking 2013 roku...
Przy okazji jestem bardzo ciekawa, co zwróciło Waszą uwagę, co Was zainspirowało, a co zaskoczyło w ciągu ostatnich 12 miesięcy - 
pozytywnie oczywiście:) Dajcie znać, koniecznie!!!
Moje nagrody zostały rozdane, przedstawienie dobiegło końca, więc czas się pożegnać:)
Dziękuję Wszystkim za uwagę i za kolejny, wspólny rok na blogu...
Teraz, pozostało mi... życzyć Wam pozytywnego nastroju i samych dobrych wiadomości w 2014 roku:)