28 lutego 2014

"Jesteś tym, co jesz..", cz. 3

Dziś trzecia, ostatnia część dotycząca zdrowego żywienia i zarazem najważniejsza, czyli to, czego przedstawiciele danej grupy krwi jeść
NIE POWINNI... 



1. Osoby z grupą krwi 0:
MUSZĄ UNIKAĆ:
- z mięs: gęś, wieprzowina 
- z ryb: śledź marynowany, łosoś wędzony, kawior 
- z nabiału: mleko, lody, jaja, jogurt, kefir, maślanka, ser żółty, biały, brie, parmezan 
- z tłuszczy: olej kukurydziany 
- z produktów zbożowych: pieczywo pszenne, wieloziarniste, pumpernikiel, otręby pszenne, płatki kukurydziane
i wielozbożowe, makarony 
z warzyw: bakłażan, biała i czerwona kapusta, kukurydza, ziemniaki, brukselka, czarne oliwki, kalafior, pieczarki 
- z owoców: jeżyny, mandarynki, pomarańcze


2. Osoby z grupą A:
MUSZĄ UNIKAĆ:

- z mięs: baranina, cielęcina, dziczyzna, kaczka, podroby, wieprzowina, wołowina
- z ryb: halibut, węgorz, śledź, sola, flądra plus kawior, kraby, krewetki, małże
- z nabiału: mleko, lody, masło, maślanka, ser biały i żółty, jaja
- z tłuszczy: olej kukurydziany
- z produktów zbożowych: otręby pszenne, płatki wielozbożowe, pumpernikiel, bułki pszenne, chleb wieloziarnisty
- z warzyw: bakłażany, kapusta czerwona i biała, oliwki czarne, pomidory, papryka, ziemniaki
- z owoców: banany, mandarynki, pomarańcze

3. Osoby z grupą B:
MUSZĄ UNIKAĆ:
- z mięs: gęś, kaczka, kurczak, wieprzowina
- z ryb: węgorz, krewetki, kraby, małże, ostrygi
- z nabiału: lody, sery z błękitną pleśnią, ser amerykański
- z tłuszczy: olej słonecznikowy, kukurydziany
- z produktów zbożowych: kasza gryczana, jęczmienna, płatki kukurydziane, płatki wielozbożowe, pieczywo pszenne, wieloziarniste, żytnie, dziki ryż
- z warzyw: dynia, kukurydza, pomidory, rzodkiewki, oliwki, ciecierzyca, soczewica
- z owoców: kokos, rabarbar
- z napojów: sok pomidorowy, coca-cola, napoje gazowane


4. Osoby z grupą AB:
MUSZĄ UNIKAĆ:
- z mięs: cielęcina, dziczyzna, gęś, kurczak, wieprzowina, wołowina
- z ryb: halibut, łosoś, śledź, krewetki, małże
- z nabiału: lody, masło, maślanka, sery pleśniowe, parmezan, pełne mleko
- z tłuszczy: olej kukurydziany, sezamowy, słonecznikowy
- z produktów zbożowych: kasza gryczana, płatki kukurydziane
- z warzyw: papryka, oliwki czarne, kukurydza, fasola czarna i kidney
- z owoców: banany, pomarańcze
- z napojów: sok pomarańczowy, herbata czarna, napoje gazowane


Mam nadzieję, że w tym "zdrowotnym cyklu" znaleźliście coś dla siebie i nadchodząca wiosna będzie sprzyjała zmianom na lepsze...
Autorzy książki "Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi" na samym początku zalecają wyeliminowanie wszystkiego, co jest dla nas szkodliwe
w codziennym menu, czyli tego, co znalazło się w dzisiejszym wpisie, a podobno na efekty lepszego samopoczucia nie będziemy musieli długo czekać...
Wiem... łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, bo jak tu zrezygnować z płatków, czy ulubionych lodów? Będzie ciężko, choć wiem, że to jest możliwe...
Z początkiem tego roku sama musiałam już częściowo skorygować swoje codzienne menu po tym jak stwierdzono i następnie potwierdzono
u mnie zapalenie tarczycy, znane także jako choroba Hashimoto  Zobacz tutaj 
Obecnie wdrażam zmiany w życie, eliminując z jadłospisu gluten, kapustę, kukurydzę, czy moje ulubione orzeszki ziemne. 
Niby nie muszę, bo przez to choroba wcale nie wróci tam, skąd przyszła, ale wiem, że dzięki tym staraniom mogę mieć wpływ na obniżenie przeciwciał, które od jakiegoś czasu nie grają u mnie do właściwej bramki... Mam teraz możliwość zrobić coś dobrego dla siebie, a nie tylko polegać na farmakologii i bezradnie czekać na kolejne wyniki, więc to robię, zmieniając dawne przyzwyczajenia i... smaki.
Wy też bądźcie dla siebie dobrzy... na wiosnę:)
Miłego weekendu!!!






26 lutego 2014

"Jesteś tym, co jesz...", cz.2

Tak jak obiecywałam wracam dziś do rozpoczętego w poniedziałek tematu o wpływie grupy krwi na nasz jadłospis... 



Pora przedstawić kolejną część o tym, co nam nie zaszkodzi, ale i też specjalnie się nie pomoże w codziennym menu, czyli lista produktów neutralnych i tak...

1. Dla osób z grupą krwi 0: 
Obojętne w diecie są:
- z mięs: indyk, kaczka, kurczak
- z ryb: karp, tuńczyk plus krewetki, małże, ślimaki
- z nabiału: ser kozi, tofu, mozzarella, feta, masło, mleko sojowe, serek sojowy 
- z tłuszczy: olej rzepakowy 
- z produktów zbożowych: amarantus, pieczywo chrupkie, chleb żytni, wafle ryżowe, chleb bezglutenowy, kasza gryczana, brązowy i dziki ryż, płatki żytnie, płatki orkiszowe, pieczywo orkiszowe, otręby owsiane i ryżowe, chrupki żytnie, pieczywo z prosa
- z warzyw: buraki, kapusta pekińska, marchew, ogórki, oliwki zielone, seler, papryka zielona i żółta, bób, fasola, groch 
- owoców: ananasy, arbuzy, banany, borówki, brzoskwinie, grejpfruty, jabłka, gruszki, kiwi, maliny, porzeczki, winogrona, truskawki
- z napojów: sok grejpfrutowy, marchwiowy, pomidorowy, winogronowy, wino czerwone i białe, zielona herbata

2. Dla osób z grupą krwi A:
Obojętne w diecie są:
- z mięs: indyk, kurczak
- z ryb: szczupak, pstrąg, jesiotr, tuńczyk
- z nabiału: jogurt, kefir, mleko kozie, ser feta, mozzarella
- z tłuszczy: olej rzepakowy
- z przekąsek: mak, migdały, pestki słonecznika, orzechy laskowe i włoskie
- z produktów zbożowych: obwarzanki, pieczywo chrupkie, chleb żytni, mąka kukurydziana, owsianka, płatki kukurydziane, otręby owsiane, ryż dmuchany
- z warzyw: awokado, brukselka, cukinia, kalafior, kapusta pekińska, ogórki, kukurydza, oliwki zielone, szparagi, wszystkie warzywa dyniowate, seler, bób, fasolka biała, fasolka szparagowa, groszek zielony
- z owoców: arbuzy, brzoskwinie, gruszki, jabłka, maliny, truskawki, winogrona
- z napojów: sok jabłkowy, winogronowy, z kapusty, białe wino


3. Dla osób z grupą krwi B:
Obojętne w diecie są:
- z mięs: cielęcina, indyk, wołowina, wątróbka
- z ryb: karp, łosoś, sum, śledź
- z nabiału: pełne mleko, masło, maślanka, mleko sojowe, ser biały, żółty, śmietankowy, brie, parmezan
- z tłuszczy: olej z siemienia lnianego
- z produktów zbożowych: ryż, pumpernikiel, chleb z mąki sojowej
- z warzyw: chrzan, cukinia, czosnek, kapusta pekińska, kalarepa, pieczarki, por, koper, ogórki, szpinak, szparagi, seler, bób, fasola czerwona 
i zielona, szparagowa, groszek zielony
- z owoców: arbuzy, brzoskwinie, cytryny, gruszki, grejpfruty, jabłka, kiwi, maliny, mandarynki, pomarańcze, truskawki, wiśnie
- z napojów: sok grejpfrutowy, jabłkowy, pomarańczowy, wino, piwo, czarna herbata, kawa

4. Dla osób z grupą krwi AB:
Obojętne w diecie są:
- z mięs: wątróbka
- z ryb: karp, sum, łosoś, śledź świeży, kawior
- z nabiału: chude mleko, ser biały, żółty, śmietankowy
- z tłuszczy: oleje z orzeszków ziemnych, rzepakowy, z siemienia lnianego
- z produktów zbożowych: kasza jęczmienna, kuskus, otręby pszenne, płatki wielozbożowe, bagietka pszenna, chleb bezglutenowy, chleb wieloziarnisty, pumpernikiel, graham
- z warzyw: brukselka, cebula, chrzan, cukinia, marchew, pieczarki, pomidory, szpinak, bób, szparagi, fasolka biała, fasolka szparagowa, groszek zielony
- z owoców: arbuzy, borówki, brzoskwinie, gruszki, jabłka, maliny, nektarynki, morele, truskawki- z napojów: sok jabłkowy, ananasowy, grejpfrutowy, warzywne, wino

Trzecia i przypuszczam najważniejsza część to ta, dotycząca produktów zakazanych w jadłospisie, dlatego przedstawię Wam ją jeszcze w tym tygodniu, więc... do napisania!





24 lutego 2014

"Jesteś tym, co jesz...", cz. 1

W tym tygodniu kończy się luty i tym samym wiosna zbliża się do nas większymi krokami... nareszcie!
Lada dzień ociepli się na dobre i w końcu będziemy mogli rozstać się z wełną i jej ciepłymi koleżankami...
Z okazji nadchodzącej wiosny wiele osób planuje pozbyć się nie tylko warstwowych ubrań, ale i zbędnych kilogramów, których naturalnie przybywa podczas leniwej zimy. 
Zaczynają sami szukać "diety cud" lub pytają wśród znajomych o te już sprawdzone, licząc na szybki rezultat u siebie...
A przecież jesteśmy różni, dlatego zgadzam się z opinią Lukrecjusza, który mówił, że "to, co żywnością jest dla jednego człowieka, może być trucizną dla drugiego..."
Nasz organizm, co często potwierdza się w praktyce, może przechodzić konkretną dietę zupełnie inaczej niż ten koleżanki i skutecznie odchudzać znajomą, ale nie być wcale dobrą dla nas.
Żeby jednak nie eksperymentować na sobie za bardzo i ślepo nie testować polecanych tu i ówdzie diet, wystarczy upewnić się, że znamy swoją grupę krwi, bo jak się okazuje to właśnie ona ma ogromny wpływ na nasz jadłospis, a dzięki temu także na naszą wagę...
Dowiedli tego dwaj lekarze ze Stanów Zjednoczonych, ojciec i syn - James i Peter D'Adamo, przeprowadzając liczne testy, w których badali działanie produktów spożywczych na różnych ludzi, czym później podzielili się w swojej książce - "Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi."
W najbliższych dniach streszczę to, co dla nas najważniejsze, czyli listę produktów pożądanych i zakazanych dla poszczególnych grup krwi, byście sami mogli rzucić na to okiem, a może i nawet zastosować w swoim przyszłym jadłospisie...

W pierwszej części tematu przedstawiam listę niezbędnych produktów w codziennym menu:


1. Osoby z grupą krwi 0, to pełni energii optymiści, uwielbiający ruch i mający łatwość nawiązywania kontaktów.

W ich diecie POWINNY się znaleźć: 
- z mięs: chuda wołowina, baranina, cielęcina, dziczyzna, wątróbka, 
- z ryb: dorsz, halibut, łosoś, makrela, śledź, szczupak
- z tłuszczy: oliwa z oliwek i olej z siemienia lnianego
- z warzyw: brokuły, cebula czerwona i żółta, chrzan, czosnek, czerwona papryka, kalarepa, pietruszka, por, szpinak, rzepa
- z owoców: figi, śliwki, czereśnie, mango, wiśnie
- z napojów: sok ananasowy, wiśniowy, kompot z suszonych śliwek, herbata zielona, czerwona, woda


2. Osoby z grupą krwi A, to ludzie opanowani, często skrywający swoje emocje, ale chętni do pracy w grupie.

W ich diecie POWINNY się znaleźć:
- z ryb: dorsz, karp, łosoś, makrela i... ślimaki 
- z nabiału: mleko sojowe, ser tofu
- z tłuszczy: oliwa z oliwek, olej z siemienia lnianego
- z produktów zbożowych: pieczywo ryżowe, makaron razowy, kasza gryczana 
- z warzyw: botwinka, brokuły, cebula czerwona, chrzan, czosnek, kalarepa, pietruszka, por, szpinak, fasola biała, soja 
- z owoców: ananasy, morele, cytryny, śliwki, grejpfruty, wiśnie
-z napojów: sok ananasowy, grejpfrutowy, morelowy, czerwone wino, herbata zielona, kawa

3. Osoby z grupą krwi B, to artystyczne dusze, lubiące wyzwania i zmiany.

W ich diecie POWINNY się znaleźć:
- z mięs: baranina, dziczyzna, jagnięcina
- z ryb: dorsz, halibut, makrela, sardynka, szczupak
- z nabiału: chude mleko, jogurt, ser feta, mozzarella, kozi, kefir, jaja 
- z tłuszczy: oliwa z oliwek 
- z produktów zbożowych: otręby owsiane i ryżowe, ryż dmuchany, owsianka, pieczywo chrupkie, pieczywo ryżowe
- z warzyw: bakłażany, brokuły, brukselka, buraki, kapusta biała i czerwona, kalafiory, marchew, papryka, pietruszka, fasolka 
- z owoców: ananasy, banany, papaja, śliwki, winogrona, żurawina

4. Osoby z grupą krwi AB, to bezinteresowni wrażliwcy z charyzmą i bardzo dobrzy organizatorzy.

W ich diecie POWINNY się znaleźć:
- z mięs: baranina, indyk
- z ryb: dorsz, makrela, sardynka, morszczuk 
- z nabiału: jogurt, kefir, ser kozi, feta, mozzarella, wiejski, jaja
- z tłuszczy: oliwa z oliwek
- z produktów zbożowych: owsianka, chleb żytni, wafle ryżowe, ryż, pieczywo chrupkie, makarony z mąki ryżowej, żytniej 
i owsianej 
- z warzyw: bakłażany, brokuły, buraki, czosnek, kalafior, ogórek, pietruszka, seler, fasola czerwona, soczewica 
- z owoców: agrest, ananasy, cytryny, figi, śliwki, grejpfruty, winogrona, wiśnie 
- z napojów: sok marchwiowy, winogronowy, żurawinowy, kawa, zielona herbata
- z przekąsek: orzeszki ziemne, orzechy włoskie

Obiecując wkrótce ciąg dalszy, życzę udanego tygodnia...





23 lutego 2014

Coś od... Jana Englerta

Słowo na niedzielę (67)

"(...) Dziś słowo dżentelmen jest śmieszne, a nawet anachroniczne.
Bo co znaczy dżentelmen(...)
Kojarzy się z angielskim panem z bokobrodami i tytułem sir.
W Polsce nie było dżentelmenów, byli panowie. Obowiązywał prosty podział na pana i chama (...) Zagłoba mówił, że chama trzeba bić po pysku, nie zsiadając z konia.
Kłopot polega na tym, że w tej chwili cham siedzi na koniu."






20 lutego 2014

Naturalnie neutralne

Pamiętam o nawilżaniu twarzy, nie rozstaję się z pomadką ochronną do ust i kremem do rąk... ale balsam do ciała, używam wtedy jak 
już naocznie widzę, że muszę...
Nie wiem czemu tak się dzieje, ale codzienne wcieranie go po kąpieli nie należy do moich rytuałów, przez co później staje się koniecznością.
Konsekwencji brakuje mi również w stosowaniu rożnego rodzaju odżywek, czy kuracji witaminowych, a jednocześnie się złoszczę, że nie
widać żadnej poprawy. 
W zastępstwie kupuję nowe, teoretycznie lepsze specyfiki, ponieważ szczególnie trudno przejść obok, gdy są w promocji 2 za 1, czy 3 za 2,
ale w efekcie tylko poszerzają kosmetyczne szeregi, a później znów odchodzą w zapomnienie;) 
Tak też jest na przykład z odżywkami do paznokci, których rozpoczęte buteleczki tylko piętrzą się w szufladzie, a moje paznokcie jak były
słabe, tak są...
No, cóż nie ma konsekwencji w działaniu, nie ma efektów, chociaż mam nadzieje, że uda mi się to wkrótce zmienić:)
Dla tych pań, które w przeciwieństwie do mnie nie maja z nimi żadnego problemu, a przy okazji jeszcze lubią spokojniejsze kolory, zamiast krwistych czerwieni, proponuje najnowszą kolekcję lakierów, które 7 lutego pokazała światu firma Clinique



Rzadko kiedy mamy tak nieduże różnice pomiędzy odcieniami, dlatego dobrze, że wypełniła się luka na rynku i to monochromatyczne zestawienie jest już w sprzedaży.
Dla wielbicielek jesienno-zimowego klimatu to już ostatni dzwonek, by zakupić ciemniejsze kolory, ponieważ wkrótce nowy sezon zabierze
je z półek (no, może poza wiecznie modnym czarnym kolorem) i na długie tygodnie zastąpi je prawdziwie pastelową paletą jak choćby
ta od Barry M, której premierę mieliśmy wczoraj, a przecież będą następne...


Malowanie czas zacząć;)






18 lutego 2014

Mój dzień...

Luty to mój urodzinowy miesiąc... 
Część życzeń dostałam już w niedzielę, a wczoraj, od wczesnych godzin rannych nadchodziły kolejne - od rodziny, od znajomych, a nawet
z banku i moich ulubionych sklepów:)
Jak zawsze zostałam niesamowicie miło zaskoczona i pomijając fakt, że jestem znów o rok starsza, to... miałam naprawdę bardzo udany dzień, za co przy okazji ogromnie dziękuję Wszystkim, którzy się do tego przyczynili!!!



Jak widać w kolorowym załączniku, wśród prezentów dostałam i coś dla oka, coś dla ducha, coś dla ciala i coś na ząb;)
Dzięki wielkie za pamięć!!!




17 lutego 2014

Udany weekend

Każdy weekend jest dla mnie dobry, ponieważ jest... wolny od pracy:) ale ten miniony był jeszcze lepszy od poprzedniego!
Mimo huraganowego wiatru, udało się nam dotrzeć szczęśliwie do kina, by obejrzeć najnowszy film Władysława Pasikowskiego "Jack Strong", na który z braku czasu nie miałam możliwości pójść, podczas mojego pobytu w Polsce. 



Okazało się, że w Londynie też jest już grany i to aż pięć razy dziennie, więc sobota była filmowa:)
Osobiście, historię pułkownika Kuklińskiego z Marcinem Dorocińskim w roli tytułowej gorąco polecam, choć pewnie wcale nie muszę, ponieważ po promocji w polskich mediach sami już wiecie, że warto wybrać się na... tę lekcję historii!
Huraganowy wiatr przegonił na chwilę deszczowe chmury i w tym wiecznie szarym mieście zaświeciło słońce!
Na tę okoliczność wybrałam się z moją czeską koleżanką na spacer po Angel, by przy okazji przekazać kosmetyki i słodycze, które zawsze przywożę dla niej z Polski, by mogła sobie popróbować naszych dóbr narodowych:)
Ja, dzięki Martinie, za każdym razem dostaję ich kultowe produkty i tak wymiana towarów między krajami trwa w najlepsze:)
Poprawa pogody i dzień wolny od pracy zachęcił ludzi do wyjścia z domu. Wiosnę wyraźnie czuło się w powietrzu i to był dla wszystkich prawdziwy zastrzyk energii...
Nie mogę się już doczekać, kiedy ta aura zadomowi się tutaj na dobre i stanie się moją codziennością... 





Spacerując malowniczymi uliczkami Angel, chłonęłyśmy naturalną witaminę D, a potem jak już się ściemniło i tym samym ochłodziło...


to usiadłyśmy na ciepłą stawę:)


Dziś szczególny dla mnie dzień - jedyny taki w roku:) i mimo, że znów chmury gęsto zasnuły niebo, to od rana mam wiosnę
i w domu i w sercu:)
Taki miły koniec tygodnia i początek, czego i Wam życzę!!!



16 lutego 2014

Coś od Anity Lipnickiej

Słowo na niedzielę (66)


"(...) Nie wierzę w miłość do grobowej deski.  Wydaje mi się, że ludzie spotykają się, by odbyć wspólnie część swojej podróży.
Jesteśmy razem, dopóki czujemy, że chcemy. Skąd mamy wiedzieć,  czy to się nie zmieni?
Dlatego dla mnie śluby mają w sobie coś upiornego. Bo jak można komuś przysięgać: "Nie opuszczę Cię aż do  śmierci"? (...)
Ja do tej pory ami razu nie byłam przekonana na tyle, by to komuś obiecać.
A może jeszcze nie dane mi było dostąpić tego misterium, gdy wiesz na pewno?"






13 lutego 2014

"Być może"

Walentynki już jutro i choć sama nie traktuję tego dnia jakoś szczególnie wyjątkowo, to nie da się ukryć, że dzień patrona zakochanych wpisał się na stałe w kalendarz obowiązkowych świąt w roku, szczególnie u młodzieży szkolnej:)
Sama byłam w szkole, gdy zapanowała na nie w Polsce moda. Szczególnie w podstawówce, czy później w liceum, cieszy każde jawne lub bardziej anonimowe wyznanie od wielbiciela, kartki z serduszkami, kwiaty, czy pluszowe maskotki:)
Jak się nie mylę, był rok 1992, kiedy pierwsze Walentynki nieśmiało skradały się w nasze progi, by teraz, po ponad 20 latach swoim rozmachem konkurować z tymi tradycyjnymi i dużo dłużej obchodzonymi świętami.
Z roku na rok, od połowy stycznia, a nawet wcześniej przygotowywane są tematyczne wystawy i specjalne promocje, by przyciągnąć uwagę potencjalnych klientów i to działa. Sklepy znów odczuwają wzrost sprzedaży i to nie tylko te spożywcze:)
Już od dawna można zauważyć, że czekoladowe serce, czy bombonierka są tego dnia jedynie symbolicznym dodatkiem, a nie jak kiedyś prezentem samym w sobie. Zakochani dają sobie już nie tylko kartki, czy kwiaty, ale również biżuterię, bieliznę, czy perfumy....


I ja właśnie dziś o perfumach... a dokładnie o wodzie toaletowej dla pań... "Być może", którą być może sami dobrze znacie:)
Ja wiem, że były popularne dawno temu w PRL-u, chociaż w ogóle nie kojarzę ich zapachu...
Szczerze przyznam, że uważałam je już trochę za relikt z przeszłości, który odszedł w niepamięć, nawet u tych pań, które je kiedyś używały -
a tu taka niespodzianka!!!


Zobaczyłam je przypadkiem w gąszczu "mydła i powidła" dworcowego kiosku w moim rodzinnym mieście i nie mogłam uwierzyć, że wciąż są
w sprzedaży. Na ich widok od razu uśmiechnęłam się z sentymentem...

Niestety nie było mi dane tej wody poznać lub rozpoznać, bo pani "w okienku", jak za dawnych czasów, nie miała żadnej próbki
do przetestowania ich kwietnego bukietu:)
Trochę szkoda, bo to przecież jeden z symboli mojego dzieciństwa, który stał wtedy u babci w łazience i używany był przez nią tylko na specjalne okazje:)
Przy okazji muszę dodać, że oryginalną kompozycję stworzono w krakowskiej firmie "Miraculum", którą w 1924 roku, kiedy zaczynała swoją działalność, tworzyły zaledwie... 2 osoby!
Jednak później, z roku na rok liczba pracowników, zaczęła się zwiększać ponieważ zwiększała się również produkcja olejków, mleczek i kremów - szczególnie bardzo popularnego wówczas - "Kremu podhalańskiego" z lanoliną i kremu dla sportowców - "Ultrasol". 
Od 1937 roku "Miraculum" zaczęła tworzyć również własne mydła, wody toaletowe - m.in. legendarną "Panią Walewską" oraz wody kolońskie - "Brutal" i "Wars":), a od 1950 roku także kosmetyki kolorowe...
Widok kultowych buteleczek "Być może" po 90 latach od powstania firmy, potwierdza, że mimo ogromnych zmian na rynku kosmetycznym, receptura przetrwała i dzielnie radzi sobie z konkurencją, co cieszy, czy to z sentymentów, czy ot, tak po prostu:)
Z pewnością, słynne "Być może" trafi jutro do jakiejś Walentynki i odpowiednio dobranym bukietem, przeniesie ją do... Londynu, Tokio, Paryża lub Rzymu... Oby:)
A teraz, nie pozostaje mi już nic innego jak życzyć Wam dużo miłości i dużo pozytywnych uczuć, nie tylko jutro, ale przez cały rok!






11 lutego 2014

Londyn - Warszawa - Londyn

Mój ostatni wypad do rodzinnego miasta był krótki i jak zwykle bardzo napięty.
Wczoraj wieczorem wróciłam do swojej szarej rzeczywistości - dosłownie szarej, ponieważ już na lotnisku powitały mnie krople deszczu:(
Zupełnie inaczej było w czwartek, kiedy po przylocie na warszawskie Okęcie, rozpoczęłam swój pobyt w kraju... W pakiecie dostałam i słońce
i trochę śniegu, czyli to, na co tak czekałam...


Przez te cztery dni biegałam z prędkością światła, by zrobić, co trzeba, by nie być spóźnioną tam, gdzie mnie oczekiwano i... muszę stwierdzić,
że udało się (prawie) wszystko pozałatwiać!
Choć początkowo, długa lista obowiązkowych wizyt wydawała się nie mieć końca, to w weekend mogłam spokojnie usiąść z rodzinką
w domowym zaciszu i chłonąć leniwie każdą wspólną chwilę... 
Tradycyjnie naładowałam swoje akumulatory. Teraz czuję się silniejsza i gotowa, by zmierzyć się z kolejnymi wyzwaniami codzienności:)
I znowu... dostałam to, na co czekałam:)






9 lutego 2014

Coś od... Mariusza Szczygła

Słowo na niedzielę (65)

"(...) Mój tata nigdy nie przejmuje się tym,  co o nim mówią. Mógłby pójść do teatru w sandałach, nie widzi w tym problemu. Nie zna poczucia obciachu, bo nie ma żadnych kompleksów. Życie jest dla niego komedią.  Jak na człowieka, który nie czyta, ma genialną zdolność formułowania zdań, które zmuszają
do myślenia.
Raz mieliśmy się gdzieś wybrać. Jeszcze się ubierałem, wiec dałem mu album Picassa, żeby się nie nudził, mówiąc: "Pomiń te czarno-białe reprodukcje i zobacz kolorowe,  bo to ciekawsze".
A on mi na to: "Synu, to ty jesteś po tylu szkołach, taki uczony pisarz, a nie wiesz,
że album się ogląda za porządkiem. Jak ty będziesz oglądał tylko kolorowe, to co ty będziesz wiedział z życia? W życiu najpierw trzeba oglądać czarno-białe, a potem zasłużyć na kolor". 
I to zdanie taty mocno we mnie zapadło".





7 lutego 2014

Pielegnacja włosów

Nie wiem jak Wy, ale ja nie cierpię myć włosów i zawsze, gdy mokre rozczesuję przed lustrem, jestem szczęśliwa, że mam już to za sobą...
Dla samych włosów to też lepiej, że są myte tylko dwa lub trzy razy w tygodniu, a Ci, którzy muszą to robić codziennie, powinni jak najszybciej zmienić swój szampon, ponieważ konieczność mycia włosów każdego dnia, świadczy o jego nieodpowiednim dobraniu..
Szampon należy nakładać dwu lub nawet trzykrotnie, by aktywne składniki myjące miały szansę się wykazać.
Gęsta piana świadczy o tym, że pozbyliśmy się zanieczyszczeń, ale żeby przy okazji nie przesuszyć skóry głowy, należy ją płukać letnią, a nie ciepłą wodą.
Warto też stosować odpowiednie odżywki, wzmacniające serum albo po prostu myć włosy w occie:) Pamiętacie tę metodę? Była pracochłonna, ale jak na tamte szare czasy jedyna i bardzo skuteczna. 
Na podstawie tej dawnej, octowej receptury, firma Marion stworzyła tzw. "kąpiel odbudowująca", która skutecznie usuwa resztki szamponu i nadaje włosom połysk.
Warto też suszyć włosy naturalnie, czyli bez podmuchów suszarki i nie eksperymentować za często z koloryzacją. 
Ponadto, fryzjerzy zalecają wzmacnianie włosów keratyna, ponieważ jest to ich naturalny budulec oraz regularne, czyli raz na dwa lub trzy miesiące podcinanie końcówek. 
Swojego, polskiego fryzjera odwiedzam zawsze jak tylko jestem w rodzinnym mieście i właśnie wczoraj, tak na okoliczność, pozbyłam się połowy swoich pukli i mam teraz baardzoo krótkie włosy;)
Od siebie polecam także sprawdzanie składu produktów do włosów i omijanie szerokim łukiem tych z siarczanami. Popularny składnik szamponów, czy innych środków myjących - sodium laurel sulfate gwarantuje obfitą pianę, ale przy dłuższym stosowaniu możemy tylko "zapracować" sobie na podrażnienie skóry głowy... więc przyda się ponownie cierpliwość na zakupach. Sprawdzajcie dokładnie i wybierajcie dla siebie te najlepsze!
Pozdrawiam weekendowo z Kujaw, nawet jeszcze trochę białych;)






6 lutego 2014

Bliżej wiosny...

Do braku śniegu w Anglii zdążyłam się już przyzwyczaić, ale ostatnie wichury, ulewy i wieczne ciemności, sprawiły, że ta kalendarzowa zima naprawdę zaczęła mi przeszkadzać...
Ogromnie brakuje mi zieleni, plenerowych wypadów z aparatem oraz słońca i choć to świeci w końcu dla nas od weekendu, to i tak czekam
na wiosnę jak nigdy...
Dziś, by ją sobie przybliżyć, załączam kilka moich zdjęć makro, zrobionych Ogrodzie Botanicznym w Oxford... jak jeszcze było ciepło...
















Nie wiem jaką pogodę zastanę w Warszawie, gdzie wyląduje już dziś w południe:) ale tym razem na śnieg chyba już też nie mam co liczyć. Spóźniłam się o kilka dni...
Poza tym, mój idealnie zaplanowany czas pobytu posypał się jeszcze przed wylotem z Londynu, bo chyba był zbyt idealny, by mógł być prawdziwy:( Coś jeszcze...?
Byle do wiosny!




4 lutego 2014

Symbolika w kosmetykach

Kupując potrzebny mi produkt w sklepie od razu patrzę na termin ważności... Bez względu na ilości zakupów, przegląd dat musi być zrobiony:)
Na większości opakowań z kosmetykami próżno szukać konkretnej daty, więc nie ma
się czemu przyglądać, ponieważ tylko nieliczne firmy podają ją w takiej formie i to głównie te apteczne. 
Kosmetykom, "czas spożycia" liczy się od momentu ich otwarcia, natomiast o długości ich używania informuje nas cyfra, znajdująca się
na symbolu otwartego pojemnika, mieszczącego się zwykle przy kodzie kreskowym.
Dla kremu do twarzy są to z reguły dwa lata,  a dla kremu pod oczy, podobnie jak tuszu do rzęs tylko pół roku.
Kiedyś poszukiwałam także informacji czy były testowane na zwierzętach... i choć nadal jest dla mnie bardzo ważne, to już wiem, że nie muszę się tego obawiać.
Nawet jak produkt nie zawiera na opakowaniu takiej ikony, możemy być pewni, że nie były, ponieważ  zgodnie z unijnym prawem, takie badania są już zabronione.


Co więcej, do sklepów nie mogą też trafić produkty, których pojedyncze składniki były w ten sposób "sprawdzane" lub mają odzwierzęce pochodzenie. 
Z tego właśnie powodu, w Europie nie można już dodawać do kremów kolagenu!
Ale jak wiadomo... "przezorny zawsze ubezpieczony", dlatego wnikajcie w opisy i nie bójcie się pytać - obsługa jest po to, by nam pomagać!






2 lutego 2014

Coś od... Jana Frycza

Słowo na niedzielę (64)

"(...) Jestem krakowianinem. Pamiętam Kraków zupełnie inny. Takie prawdziwie galicyjskie miasto, w którym wszyscy się znali. Idąc ulicą Floriańską czy przez Rynek, wciąż się z kimś witałem.
Na ulicach Starego Miasta i Kazimierza była cała masa maleńkich zakładów rzemieślniczych, naprawa parasoli,  repasacja pończoch
i nawet naprawa lalek. Lubiłem zatrzymywać się przed witrynami.
Byli stolarze, cukiernicy, piekarze, którzy latami pracowali na swoje dobre imię (...) I to tworzyło klimat Krakowa.
Teraz wszystko się zmieniło. Władze miasta dbają głównie o to, by turyści dobrze się czuli. Nie myślą o mieszkańcach i o ich komforcie życia. Ważne - jak widać- jest to, żeby było dużo knajp, w których można napić się taniego piwa i zjeść nad ranem zapiekankę.
Nic już nie zostało z atmosfery dawnego Krakowa. Stał się niczym sprzedajna dziewka oddająca wdzięki turystom.
A miasta prawie nie widać, bo wszystko zasłonięto napastliwymi reklamami.
Nie lubię Opery Krakowskiej, bo nawet nie potrafię zrozumieć architektury tego budynku. Nie podobają mi się dorożki - zbyt strojne i niegustowne - i na pewno nie zaczarowane. Przepadł duch Krakowa.
Żal mi dawnej atmosfery, żal galicyjskiego spokoju (...).
Niezgoda na to, co dzieje się w Krakowie, nie jest powodem, by z niego emigrować. Ja raczej chciałbym przywrócić memu miastu dawny klimat. Jego dawny zapach."